Syknęła cicho z bólu i przyłożyła dłonie do skroni.
- Co się dzieje Herm? - Ron zatrzymał się ignorując nawoływanie Potterów i spojrzał z troską na żonę.
- Nic, po prostu rozbolała mnie głowa, niedługo powinno przejść, jak zwykle. - spróbowała się uśmiechnąć pocieszająco do męża, ale tępy ból sprawił, że na jej twarzy pojawił się cierpiętniczy grymas.
- Może wrócimy do domu? Harry na pewno przywiezie do nas dzieciaki w jednym kawałku. - pogłaskał ją dłonią po policzku, na co skrzywiła się jeszcze bardziej.
- Nie trzeba, niedługo przyjadą i wrócimy wszyscy razem, poza tym obiecaliśmy przecież twojej mamie, że do niej zajrzymy, pamiętasz? - wyjęła z torebki fiolkę eliksiru przeciwbólowego i wypiła jej zawartość jednym łykiem - Zaraz mi przejdzie. - wzięła męża za dłoń i podeszli do czekających na nich przyjaciół.
- Nareszcie, zaczęliśmy się zastanawiać czy nie jesteście na nas pogniewani! Staliście tak jakbyście nie zamierzali do nas podejść. - Ginny wzięła się pod boki i spojrzała na nich z łobuzerskimi iskierkami w oczach.
- Hermionę rozbolała głowa więc z łaski swojej zachowuj się trochę ciszej. - burknął do siostry, stanął za żoną i objął ją ramionami by mogła się spokojnie o niego oprzeć.
- Ojej... - pani Potter wyglądała na zakłopotaną.
Natomiast Harry spojrzał na przyjaciółkę z niepokojem i troską.
- Możemy przywieść do Nory Rose i Hugona jeśli chcecie jechać do domu.
Natomiast Harry spojrzał na przyjaciółkę z niepokojem i troską.
- Możemy przywieść do Nory Rose i Hugona jeśli chcecie jechać do domu.
- Nic mi nie jest, to zwykły ból głowy. - warknęła Hermiona, nie lubiła być traktowana jak porcelanowa laleczka.
- Wiesz, że nie jest zwykły. Powinnaś iść do uzdrowiciela skoro znowu się pojawia. - Harry wsunął ręce do kieszeni i spojrzał na nią badawczo.
Przed kolejnym wykładem przyjaciela uratował ją Hogwart Express wjeżdżający właśnie na stację.
Chwilę później podbiegła do nich czwórka nastolatków z Lily na czele, która już z daleka wykrzykiwała:
- Nigdy więcej nie chcę widzieć tego łajzy Albusa! Mamo! On mnie wyrzucił z przedziału! Kazał mi spadać na drzewo!
- Przeszkadzałaś... - odparł tylko winowajca wsuwając ręce do kieszeni i zerkając z ukosa na Rose, która przytulała rodziców na powitanie.
- Mamo czy mogłybyśmy jutro pójść na Pokątną? Chciałabym kupić parę dodatkowych książek, w końcu w przyszłym roku mamy OWTMy, a ja jeszcze nic na nie, nie umiem. Dlaczego tak na mnie patrzysz, tato?
- Co się stało z twoimi włosami?! - burknął z miną zupełnego zaskoczenia.
- Przefarbowałam, brąz jest ładniejszy od rudego, bez obrazy ciociu Ginny, ale mi po prostu lepiej pasuje.
- Wyglądasz teraz jak twoja mama, kropla w kroplę - Ginewra uśmiechnęła się szeroko.
- I gada też jak ona. - mruknął Ron na co Potterowie zachichotali.
- Mądrze mówi - Hermiona zgromiła męża spojrzeniem - Oczywiście Rose, że pójdziemy do księgarni. Mam też parę nowych, interesujących pozycji o eliksirach i transmutacji jeśli będziesz chciała je przejrzeć.
- Oczywiście, że tak, ale... źle się czujesz mamo? Jesteś bardzo blada...
- Nie wyspałam się po prostu. - machnęła lekceważąco ręką - Idziemy? Babcia już nie może się was wszystkich doczekać. Tylko gdzie się podział Hugon? - rozejrzała się.
- Pewnie jest z tą całą Lovegood, to jakaś wariatka i to w dodatku młodsza, a on się za nią ugania jak głupi.
- Lily! Nie wolno tak mówić o koleżankach.
- Kiedy to prawda mamo, ona cały czas mówi o jakichś rzeczach, które nie istnieją. Pójdę po niego żeby się od niej tym nie zaraził - wzdrygnęła się mimowolnie.
Parę minut później wróciła ciągnąc za koszulkę zarumienionego chłopaka, który nie wydawał się tym faktem zachwycony.
~*~
Rzuciła zaklęcie wyciszające i położyła się do łóżka. Na dole w najlepsze trwało przyjęcie powitalne, a ona nie była w stanie w nim uczestniczyć. Nawet potrójna dawka eliksiru przeciwbólowego nie przyniosła najmniejszej ulgi. Tępy ból nie ustawał, a towarzyszące mu poczucie pustki w myślach było wręcz nie do zniesienia. Wielokrotnie była badana przez magomedyków, a dwukrotnie nawet przez mugolskich lekarzy. Ci pierwsi rozkładali ręce mówiąc, że to zapewne jakiś skutek uboczny cruciatusa, a ci drudzy kierowali ją do psychiatry kiedy nie udało im się znaleźć żadnych nieprawidłowości w wynikach badań.
Zamknęła oczy i próbowała się wyciszyć i przespać, ale kiedy sen nie nadchodził stawała się tylko coraz bardziej zirytowana. Sam ból by przeżyła, to było coś do czego się można przyzwyczaić, ale to dziwne uczucie pustki i braku, które mu towarzyszyło, było najgorsze. Najdziwniejsze i najtrudniejsze.
Dlaczego akurat dzisiaj? skuliła się pod kocem ze smutkiem. Powinna być teraz na dole, z rodziną, z dziećmi, których nie widziała od świąt, a zamiast tego leżała tu samotna i opuszczona. Nie jesteś opuszczona kobieto, na dole masz tłum bliskich ludzi. Nie mogła jednak nic na to poradzić, że te bóle głowy budziły w niej tak irracjonalne uczucia.
~*~
- Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać tato? - Scorpius usiadł w fotelu obitym ciemnozielonym aksamitem i spojrzał z ciekawością na ojca.
Draco usiadł naprzeciwko syna i nalał sobie odrobinę whisky.
- Właściwie to chciałem cię o czymś poinformować - jego głos był spokojny i rzeczowy, dawał do zrozumienia, że temat nie podlega dyskusji - Od września rozpoczynam pracę w Hogwarcie jako Mistrz Eliksirów i nowy opiekun Slytherinu.
Chłopak zerwał się na równe nogi i spojrzał na ojca ze złością.
- Nie możesz mi tego zrobić!
~*~
betowała peite102 za co jej bardzo dziękuję
~*~
błagam Was o komentarze
Chłopak zerwał się na równe nogi i spojrzał na ojca ze złością.
- Nie możesz mi tego zrobić!
~*~
betowała peite102 za co jej bardzo dziękuję
~*~
błagam Was o komentarze